Nie jestem typem kobiety, która śledzi nowinki kosmetyczne. Ale mój drugi zawód – czyli praca copywritera – sprawiła, że pisanie artykułów o zabiegach z zakresu kosmetologii i medycyny estetycznej stało się moją specjalizacją. W tym zakresie orientuje się dość dobrze. Ze względu na to zapoznaje się z nowszymi i starszymi zabiegami i czasem sobie myślę o tym, czy te zabiegi byłyby dla mnie odpowiednie.

Cóż…niestety nie jest to najtańsza zabawa, ale są trzy takie zabiegi, które szczególnie chciałabym przetestować. Ba, 2 z nich już nawet wypróbowałam 🙂 Teraz następuje ten moment, w którym zaczynam o nich opowiadać. Od razu też dodam, że jeden z nich dotyczy fryzjerstwa, ale jakby na niego nie patrzeć, też ma związek z urodą i dbaniem o siebie 😉

Keratynowe prostowanie włosów

Zacznę od zabiegu, który z typową kosmetologią i medycyną estetyczną ma najmniej wspólnego. Zawsze miałam proste włosy, aż do czasu ciąży. Po niej od połowy głowy zaczęły się nieregularnie falować i żeby je jakkolwiek ogarnąć, musiałam dość często korzystać z prostownicy. Chociaż uwielbiam efekt, który dzięki niej zyskuję, to jednak duża temperatura nie działa korzystnie dla włosów. Kiedyś znalazłam informację o keratynowym prostowaniu włosów i wiedziałam, że chcę ten zabieg wypróbować. Niestety powstrzymywała mnie cena. Do jakiegokolwiek salonu bym nie weszła i nie zapytała o cenę, słyszałam że w przypadku moich długich włosów będzie to od 500zł. I tu moje marzenia o stale prostych włosach pękły jak bańka mydlana. Ale pewnego wieczoru znalazłam informację, że salon Beauty Moments (z którego usług już zdążyłam wcześniej skorzystać), szuka modelek do keratynowego prostowania i cena będzie wynosić tylko 250zł. Zapisałam się od razu. Efekt?

JESTEM ZACHWYCONA! Moje włosy nigdy nie były w tak doskonałym stanie. Są gładkie, nie odstają mi małe włoski, nie puszą się, mogę je od razu po myciu rozczesać w 10 sekund i są niesamowicie przyjemne w dotyku. Czasem muszę skorzystać z prostownicy, gdy np. zgniotę je na zajęciach gumkami do włosów, ale mam wrażenie, że bardzo pozytywnie wpłynęło to na mój wygląd i na moje samopoczucie. Efekt ma się utrzymać nawet do pół roku. Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądało u mnie 🙂 Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że słyszałam o tym zabiegu, że niszczy włosy, ale póki co mam wrażenie, że to totalna nieprawda. Wręcz przeciwnie: przy czesaniu czasem nawet ani jeden włos nie wypadnie 🙂

Depilacja laserowa (IPL)

W pracy instruktora bardzo często pokazuje pachy czy nogi, dlatego ciągłe golenie nóg maszynką nie sprzyja kondycji mojej skóry. Może i nie zmagam się z nadmiernym owłosieniem, ale jednak moje włoski mają tendencję do szybkiego odrastania. Drugim problemem jest też to, że mają bardzo ciemną barwę, przez co stają się niemniej widoczne. Największym kłopotem jest to dla mnie wtedy, gdy nie wystają jeszcze ponad skórę, ale już zaczynają być widoczne. O ile włosy na nogach można zakryć długimi legginsami, o tyle pach już nie 😉

Podczas ostatniej edycji targów Fiwe (relację z targów możecie przeczytać TUTAJ) trafiłam na stoisko firmy Depil Concept, która oferowała możliwość skorzystania z depilacji laserowej na wybraną partię ciała w cenie 10zł. Przy normalnej cenie za jeden zabieg (130zł), trudno było się nie skusić na taką okazję. Niedługo potem wybrałam się na zabieg i byłam zachwycona, bo już po pierwszym razie zobaczyłam znaczną różnicę. Przede wszystkim włosy nie tylko dłużej odrastały, ale też były jaśniejsze, a co za tym idzie, mniej widoczne spod skóry. Muszę też przyznać, że skóra stała się gładsza, a ja nie obawiałam się, że jak podniosę ręce w górę, to będzie widać efekt, jakbym się nie dogoliła (bo tak to niestety wyglądało). Atmosfera w salonie była również bardzo miła, co także jest na plus. Zabieg jest całkowicie bezbolesny i trwa krótko. Dlatego jeśli ktoś się zastanawiał nad wypróbowaniem takiego zabiegu, to szczerze go polecam. Dodam też, że każdy kto chce wypróbować ten zabieg, na stronie Depil Concept znajdzie kupon, który upoważnia go do wykonania zabiegu w cenie 10zł. Szczegóły macie na stronie.

P.S. To nie jest wpis sponsorowany, taka promocja naprawdę istnieje i to dla każdego 🙂

Endermologia

Na koniec zabieg, z którego jeszcze (!) nie skorzystałam, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. O tym zabiegu pomyślałam, ponieważ moim problemem zawsze był nadmiar tkanki tłuszczowej w okolicy brzucha. Tzw. oponka nie rozstaje się ze mną całe życie. Choćbym nie wiem jak się starała, ona zawsze jest, ponieważ mam takie predyspozycje, które polegają na tym, że tylko w tym miejscu odkłada mi się nadmiar tkanki tłuszczowej. Na dodatek po ciąży skóra na brzuchu jest luźniejsza i bardziej się marszczy.

Endermologia to rodzaj masażu wykonywany specjalną głowicą, polegający na zasysaniu skóry, podczas którego dochodzi do rozbicia tkanki tłuszczowej i ujędrnienia skóry, poprzez stymulację produkcji włókien kolagenowych i elastyny. Zabieg wykonuje się w specjalnym kombinezonie. Efektem ma być zmniejszenie obwodów i redukcja tkanki tłuszczowej. Chciałabym wypróbować ten zabieg i przekonać się, czy pomoże mi on również na bardziej obwisłą skórę po ciąży (bo to nadal niestety widać 🙁 ).

I to tyle zabiegów na ten moment. Ciekawa jestem, czy wy korzystałyście z nich i jakie są wasze wrażenia z nimi związane. A może polecacie coś jeszcze? Piszcie w komentarzach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *