Zdecydowanie nie należę do miłośników jesieni. Jestem typowo letnią dziewczyną. Po świętach Bożego Narodzenia czekam z niecierpliwością na pierwsze promienie słońca i kilkunastostopniowe temperatury. Jesień natomiast kojarzy mi się z takim smutnym okresem. Dni są krótkie, robi się zimno, a ubieranie się czasem trwa dłużej niż sama wizyta na zewnątrz. Co innego, gdy jest to taka typowa polska jesień. Piękne kolory, szeleszczące pod stopami liście i przygrzewające słońce. Postanowiłam zrobić coś dla swojej własnej przyjemności – tak żeby nie zwariować przez najbliższe miesiące i nie zamknąć się całkowicie w domu. Postanowiłam oswoić jesień.

Głównym motywatorem tej zmiany jest mój syn. Jest już w takim wieku, że spacery w wózku kompletnie mu nie wystarczają, a siedzenie w domu całymi dniami jest wielkim nieszczęściem. Cóż…to że jesienią zmieniam się w złośliwą zołzę ( 😉 ) również stanowi czynnik do zmiany. Co zatem zrobiłam, aby jesień stała się dla mnie przyjemniejsza?

Zaczęliśmy od wycieczki na farmę dyni. Wybraliśmy tą, która znajduje się niedaleko Powsina i Konstancina-Jeziorny. W końcu dla mnie nie ma rzeczy, która kojarzyłaby mi się z jesienią bardziej niż zupa krem z dyni 🙂 A wycieczka na granice miasta, gdzie można poczuć się jak na wsi łapiąc promienie słońca jest idealnym sposobem na polubienie jesieni.

A skoro już się na farmę wybraliśmy i kupiliśmy dynię, to i zupę przygotowałam. To również taki jesienny plus. I kilka innych dań, które mam nadzieję, że uda mi się zaprezentować wam na blogu.

Postanowiłam też trochę uprzyjemnić sobie jesienne wieczory. Do tej pory kojarzyły mi się one wyłącznie z pracą (bo gdy dziecko szło spać, ja dopiero mogłam popracować przy komputerze), ale teraz chcę to zmienić i zamierzam poświęcić czas na czytanie książek, gazet, oglądanie filmów czyli typowy relaks.

Chciałabym też korzystać w pełni z każdego słonecznego dnia i gdy to tylko możliwe chodzić z dzieckiem na długie spacery i słuchać, jak liście szeleszczą nam pod stopami.

Marzy mi się też typowo jesienna sesja zdjęciowa, ale to trudne do zrealizowania w pojedynkę, a nawet w dwójkę. Ktoś w końcu musi pilnować dziecka. Cóż…najwyżej będę mieć dużo selfie 😉

Niestety nie jest mi dane podziwiać jesienne deszcze uderzające o parapet, bo zza okna dociera do mnie głównie odgłos kałuży rozjeżdżanej przez samochody. Ale może i to się kiedyś zmieni, a ja będę mogła usiąść przy oknie, otulona w koc, trzymając w rękach kubek ciepłej herbaty i podziwiać krople deszczu spadające z liści drzew.

Stwierdziłam też, że jesień to dobry czas, żeby zadbać o siebie pod względem urodowym. Dlatego planuję powrócić do olejowania włosów. W końcu nic tak nie sprzyja zostawaniu w domu jak chlapa i plucha 😉

Ciekawa jestem czy i wy macie swoje sposoby na oswojenie jesieni. Jeśli tak, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach 🙂

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *