Oj luty, luty. Najkrótszy miesiąc roku, a wydarzyło się w nim tyle, że straciłam rachubę czasu. Zawczasu uprzedzam, że ten wpis nie będzie długi. Dlaczego? O tym przeczytacie poniżej, zatem zapraszam do lektury.

W lutym kontynuowałam z dzieckiem wycieczki po salach zabawach. Jeden wpis z recenzjami kilku sal, mogliście przeczytać już na blogu. Jeśli tego nie zrobiliście, to zachęcam do nadrobienia zaległości. Warto znać takie miejsca nie tylko jako rodzic, ale też jako ciocia, wujek czy opiekunka. Wpis znajdziecie TUTAJ

Plusem pierwszej połowy miesiąca były moje imieniny, które obfitowały w cheat day i lekki powiew wiosny 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

Trochę też poszalałam i postanowiłam od czasu do czasu umalować się ciut mocniej. Szczerze mówiąc nigdy nie korzystałam z konturówki do ust, ale w tym wypadku chyba się polubimy 🙂 Moje ciemniejsze usta na instagramie (jeśli macie tam konto, to dodajcie mnie do obserwowanych, aby być na bieżąco) zebrały dobre noty, co mi dodało otuchy i odwagi do nowych testów.

Ach, no i były walentynki. Nawet na randkę poszliśmy i oboje się wystroiliśmy. Ale zdjęcia nie zrobiliśmy sobie 😛 Za to ciacho ma fotkę 😉 W taki dzień dyspensa jest dopuszczalna 😉

Poza tym to druga połowa miesiąca minęła nam szybko i wolno jednocześnie. Jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy całą trójką byli chorzy i to właśnie przez pół miesiąca. Szczerze mówiąc nie pamiętamy zbyt dobrze, co działo się w pierwszej części lutego, bo mocno rozregulowała nam się doba, a nasze kiepskie samopoczucie kompletnie pozbawiło nas energii i chęci do robienia czegokolwiek. Zresztą, nawet gdybyśmy chcieli, to nie mielibyśmy na to siły, bo każdy rodzic, który miał chore dziecko, doskonale to zrozumie.  Trzeba jednak przyznać, że lux med ma całkiem niezły plac zabaw 😉

Szkoda tylko, że drugich urodzin synka nie mogliśmy świętować jak należy 🙁 Pierwsze urodziny były wyjątkowe, ale te mieliśmy spędzić tak, jak Młody lubi. Chociaż czasem i piżama-day też jest dobry 🙂 Aha, a temu kto wymyślił kolorowanki wodne z Bobem Budowniczym, jestem niezmiernie wdzięczna! Co prawda Młody szybko się z nimi rozprawił, ale na trochę czym się zajął 😉

Ostatni tydzień lutego był dla mnie jednocześnie ostatnim tygodniem, w którym prowadziłam zajęcia. Rozprawiłam się też z ostatnimi zleceniami z copywritingu. Dlaczego? Z tą decyzją wahałam się od dłuższego czasu, ale ostatecznie, po bardzo intensywnych przemyśleniach, postanowiłam od marca zawiesić działalność i w końcu odpocząć po porodzie i pójść na urlop wychowawczy. O tej decyzji napiszę oddzielny post, który niedługo ukaże się na blogu. Dlatego jeśli jesteście ciekawi, jakie mam plany na najbliższe pół roku (bo tyle urlopu sobie zaplanowałam), to bądźcie czujni i zaglądajcie tutaj.

Miesiąc bez kontuzji miesiącem straconym? 😉

Plany na marzec? Nie tworzyłam ich, bo nie było kiedy. I tak w sumie cieszę się, że cokolwiek udało się opublikować na blogu. A oprócz recenzji sali zabaw, mogliście przeczytać też o zabiegach urodowych, które szczególnie mnie zainteresowały, a także o tym, dlaczego w trakcie ciąży nie warto rezygnować z treningów.

A teraz rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu. Takiego jeszcze nie było i jestem ciekawa, o czym wam opowiem za miesiąc, w kolejnym podsumowaniu miesiąca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *