Październik oznacza dla mnie jedno: typową jesień. I w sumie nie ma co tu dużo gadać. Jak zwykle ostatnie 31 dni minęło nie wiadomo kiedy. Ale w tym roku coś postanowiłam odmienić. Czy wpłynęło to na cały miesiąc?

Pierwszy dzień miesiąca był idealnym dniem prezentującym polską, złotą jesień. Wstaliśmy rano, a piękne bezchmurne niebo i przygrzewające słonko w niedzielny poranek zaprowadziło nas w okolice Powsina na farmę dyniową. Jak dla mnie fajna sprawa. W przyszłym roku z pewnością powtórzymy wypad w to miejsce 🙂

W ogóle korzystaliśmy z cieplejszych dni. W końcu był taki jeden, który nawet zwiastował powrót lata 🙂 Zdjęcia, które możecie oglądać poniżej, zostały zrobione w parku Powstańców Warszawy – miejscu, do którego mnie rodzice zabierali na spacery. Teraz to ja zabieram tam swoje dziecko i wiecie co? To strasznie fajne uczucie 🙂 Młody bawi się w tych samych miejscach co ja, a mój tata z sentymentem wspomina, że mam zrobione takie same zdjęcia 🙂

No dobra, dość tego wspominania starych, dobrych czasów 😉 Wróćmy do ostatnich dni. Na instagramie ogłosiłam wyzwanie #everysingledaystretching. Nie każdego dnia udało mi się zrobić fotkę z rozciągania, ale w pierwszym tygodniu każdego dnia rozciągałam się ile tylko mogłam. Mój kręgosłup dziękuje mi za to 😉 Jeżeli chcecie możecie cały czas dołączyć do mojego wyzwania – wystarczy, że wrzucicie swoje zdjęcie dokumentujące wasz stretching i oznaczycie je hasztagiem widniejącym wyżej. Możecie też mnie oznaczyć na zdjęciu 🙂 Do poprawnie wykonanego szpagatu i mostka jeszcze długa droga, ale wszystko idzie ku lepszemu 🙂

W moim grafiku ponownie pojawiły się zajęcia na trampolinach 🙂

Cieszy mnie też fakt, że coraz więcej mam decyduje się chodzić na zajęcia z maluszkami 🙂

Pod koniec miesiąca zaczęło się robić wręcz zimowo, dlatego moim znakiem rozpoznawczym są obecnie grube bluzy.

W związku z nadejściem chłodniejszej, nielubianej pory roku, postanowiłam oswoić jesień. Mogliście o tym przeczytać na blogu. O ile udało mi się zrealizować postanowienia o dużej ilości spacerów w ładniejsze dni, o tyle nie udało mi się zrobić rodzinnego zdjęcia 🙁 Nie po drodze mi też z olejowaniem włosów, ale nadal liczę na to, że obie te rzeczy nadrobię 😉

Poza tym na blogu pojawiły się dwa nowe posty z przepisami: bardzo chętnie przez was czytany przepis na risotto z dynią, a w ostatnich dniach przepisy na sałatki z kaszy. Przedstawiłam wam też kolejną inspirację z instagrama czyli Kasię Dziurską, a także podzieliłam się kolejnymi wrażeniami z cyklu „tu i teraz”.

Przyszedł listopad, zatem oficjalnie odliczam czas do mikołajek 😉 Nic nie poradzę na to, że uwielbiam klimat świąt Bożego Narodzenia. Choinki, światełka, pięknie zapakowane prezenty… No dobra, dość tego zachwytu! Póki co przed nami listopad – kolejny miesiąc pełen wrażeń. Macie jakieś plany na najbliższe 30 dni?

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *