Młody coraz starszy, a odwiedziny na salach zabaw stały się jednym z naszych rytuałów. Gdy tylko pogoda nie dopisuje, a w domu wieje nudą, udajemy się w miejsce, z którego dzieciaki nie chcą wychodzić. Zapraszam was na drugą część wpisu, w którym przybliżam kolejne 3 sale zabaw w Warszawie.

Jakiś czas temu na blogu pojawił się pierwszy wpis z tej serii, który możecie przeczytać TUTAJ. Dzięki temu będziecie mieli wybór w sumie spośród sześciu sal zabaw w Warszawie.

Kolorado

Lokalizacja: ul. Konarskiego 88

Parking: mały parking, ale warto skorzystać z bliskości komunikacji miejskiej (dojazd do Bemowo Ratusz)

Atrakcje dla dzieci: duża sala z wysoką konstrukcją, pokój do tańca

Coś dla dorosłych: kącik kawiarniany, ciepłe przekąski, stoliki

Cena: 28zł, czas nielimitowany

Moje wrażenie: Kolorado to chyba pierwsza sala zabaw, jaka powstała w Warszawie. Jako dziecko nigdy w niej nie byłam, natomiast mój mąż pamięta, jak zabierała go tam jego babcia (która z kolei wspominała, że jeździła tam na kawę i ciasto ;)). Dlatego też znalazła się ona na mojej liście miejsc, które koniecznie muszę odwiedzić z synem. Jak zwykle wybraliśmy się tam niedługo po otwarciu, aby uniknąć największych tłumów (kiedy piszę ten post od wizyty w sali minął prawie rok, dlatego wspomnienia są z perspektywy mamy dwuletniego dziecka) i zapewnić Młodemu bezpieczną zabawę. Mieliśmy o tyle nieszczęście, że trafiliśmy na wycieczkę z przedszkola składającą się z prawie 40 dzieci w wieku 5 lat. Jak wpadli na salę, to myślałam, że ją rozniosą. Przyznam też, że przez wycieczkę zorganizowaną (dzięki której panie przedszkolanki mogły usiąść, napić się kawy i w ogóle nie zajmować się dziećmi – swoją drogą chyba tylko po to było to wyjście) moje wrażenie są nacechowane bardziej negatywne.

Tuż po wyjściu z szatni znajduje się mała kawiarnia, a naprzeciwko niej sale urodzinowe i mała sala disco, w której jest przyciemnione światła, migają kolorowe lampeczki i gra muzyka. Dla dzieciaków lubiących taniec to idealna miejscówka, ale też niestety bardzo mała. Teoretycznie są zapewnione rozrywki dla młodszych dzieci w postaci małych domków i samochodzików, ale nie jest to w żaden sposób wydzielone od strefy dla starszych. Z tego też powodu mój dwulatek niejeden raz został popchnięty i przewrócony, bo starsze dziecko postanowiło pobawić się tym samochodem, z którego chciał skorzystać mój syn. Panie przedszkolanki w ogóle nie reagowały na takie zachowanie, dlatego były momenty, w których chciałam zabrać syna stamtąd czym prędzej. Jednak dowiedziałam się, po jakim czasie wychodzi wycieczka i postanowiłam dać sali kolejną szansę.

Ale skupmy się na samej konstrukcji. Jest wiele wejść, schodków i ścianek, po których dzieci mogą dostać się na wyższe poziomy. Na każdym z nich znajduje się jakaś atrakcja, np. w postaci armatek na kulki. Nie mogło zabraknąć tuneli oraz zjeżdżalni o różnych długościach. Są 2 baseny z kulkami (mały i duży), w których zmieści się wiele dzieci. Nie ma tam typowego kącika dla malucha, w którym byłyby jakiekolwiek zabawki. Tam po prostu przychodzi się po to, żeby się powspinać i zmęczyć dziecko 😉 Niestety mam wrażenie, że niektórymi rzeczami to równie dobrze mógł bawić się mój mąż. Sala nie sprawia żadnych pozytywnych wrażeń estetycznych. Wszystko wydaje się być stare: od podłogi, przez stoliki w kawiarni, aż po baseny z kulkami. Obsługa sali wydaje się być lekko obojętna, ale może trafiłam po prostu na gorszy dzień pracowników. Kolorado nie było pierwszą salą zabaw, na której był mój syn, ale tutaj miał najwięcej problemów z wejściem na większość atrakcji. Nie są one po prostu dostosowane dla takiego malucha. Znam swoje dziecko na tyle dobrze, że wiem, kiedy coś mu się podoba, a kiedy nie. W kolorado czuł się zagubiony.

Pewnie jeszcze kiedyś tam się wybierzemy, żeby dać tej sali jeszcze jedną szansę, ale nie jest ona dla mnie miejscem, które zasługuje na specjalne wyróżnienie. Można ją potraktować w kategorii miejsc, „w których bawił się twój tata” i dlatego tam pójdziemy 😉

Hula-kula

Lokalizacja: ul. Jagiellońska 82B

Parking: bardzo duży, miejsce można znaleźć bez problemu

Atrakcje dla dzieci: kilka stref dostosowanych do wieku dzieci. Znajdą się tutaj rozrywki zarówno dla rocznego dziecka (a nawet młodszego), jak i dla 12 latka. Dostępny również plac zabaw zewnętrzny w sezonie wiosenno-letnim.

Coś dla dorosłych: dostępna strefa gastronomiczna, dużo stolików przy samej sali. Wystarczy poprosić na recepcji o kelnera, który przyniesie menu, a później zamówienie. Dostępne napoje, przekąski i dania główne.

Cena: 30zł (wejście w tygodniu, we wczesnych godzinach), czas nielimitowany.

Moje wrażenia: Co tu dużo mówić. Jak tylko weszłam do tej sali, zadziwił mnie jej ogrom. Było tego tyle, że nie wiedziałam gdzie patrzeć. Młody powiedział „wow” i od razu pobiegł przed siebie. Ale chyba sam nie wiedział, od czego zacząć 😉 Od razu zaznaczę, że tutaj nie robiłam prawie w ogóle zdjęć, ponieważ wybrałam się tam z koleżanką i jej córką. Sala zabaw jest jednak tylko jedną częścią całego kompleksu rozrywkowego dla rodzin. Jest bar,restauracja, tor do kręgli, automaty do gier. Tutaj naprawdę można spędzić cały dzień i w ogóle się nie nudzić. Z pewnością jest to fajna opcja, jeśli w rodzinie są duże różnice wiekowe pomiędzy dziećmi.

Na sali zabaw są bardzo wysokie konstrukcje, w których dzieci mogą szaleć do woli (dorośli też ;)). W sumie dostępne są 3 konstrukcje, o różnych wysokościach, dostosowanych do wieku dzieciaków. Liczne tunele, labirynty z lustrami, baseny z kulkami, zjeżdżalnie czy kącik z zabawkami są dowodem na to, że przy jej tworzeniu myślano o jej użytkownikach. Jeśli chcemy, aby dziecko ochłonęło, możemy na wygodnych fotelach poczytać im książki lub zachęcić do zabawy samochodami, lalkami czy klockami. Gdy nadeszły godziny popołudniowe obawiałam się, że będziemy przytłoczeni ilością osób. Tak to zwykle jest, że im większe miejsce, tym więcej osób, a wtedy zaczyna się robić nie tylko tłoczno, ale i przy niektórych dzieciach nawet niebezpiecznie. Tutaj jednak tego nie było. Nawet nie zorientowałam się, kiedy przyszła grupa kilkunastu osób. Po prostu rozproszyli się po sali i nie przeszkadzali sobie. Dużym plusem tej sali jest też to, że rodzice mogą spokojnie wejść na konstrukcje  z młodszymi pociechami i pokazać im, gdzie mogą chodzić i jak korzystać z placu zabaw. Tunele są naprawdę dostosowane do wieku dzieciaków i nie ma tam sztampowych rozwiązań powielanych bez sensu.

Na razie byłam w tej sali tylko jeden raz, ale na pewno nie ostatni.

Bajkolandia

Lokalizacja: ul. Wrocławska 6a

Parking: tak, średniej wielkości.

Atrakcje dla dzieci: kącik malucha, domki, duże piłki, zjeżdżalnie, labirynty, trampolina, basen z kulkami.

Coś dla dorosłych: kawiarnia, ciepłe przekąski, stoliki z kanapami.

Cena: 22zł, nieograniczony czas zabawy w tygodniu

Moje wrażenia: Weszłam na salę i pomyślałam, że może być tu fajnie. I nie myliłam się. Sala podzielona jest na 2 części. W pierwszej znajduje się kawiarenka ze stolikami, a tuż obok niej wydzielony kącik dla malucha. Od razu wspomnę o tym, że brakuje w nim jakichkolwiek zabawek. W ogóle nie uraczymy tutaj ani maskotek, ani lalek czy samochodów. Jest dostępnych kilka książeczek, które można poczytać zarówno najmłodszym, jak i starszym dzieciakom. Bardzo fajne jest to, że ten kącik znajduje się w dużej odległości od głównej konstrukcji dla starszych dzieciaków. Dzięki temu maluchy mają zapewnioną bezpieczną zabawę, a i rodzice mogą się zrelaksować.

W części z konstrukcjami znajdują się też małe zjeżdżalnie z domkami (postawione obok głównych konstrukcji), stół do cymbergaja, wack-a-mole i jeszcze jedna gra, która nie wiem jak się nazywa, ale polega na tym, że na planszy są guziki, które zapalają się w różnej kolejności, a naszym zadaniem jest wcisnąć ten, który się zapalił. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi (widać ją na pierwszym zdjęciu tej sali) 😉 Są też duże piłki (takie jak do fitnessu), które dzieciaki wprost uwielbiają. Mają się gdzie nimi bawić, ponieważ jest szerokie przejście.

Główna konstrukcja jest naprawdę duża i ma kilka zjeżdżalni o różnych długościach (są proste i zakręcone), tory z przeszkodami, wiszące równoważnie, dużo schodów, a także basen z kulkami średniej wielkości. Stanowi on raczej punkt rozpoczęcia zabawy i nie ma do niego zjeżdżalni, dlatego też nie ma tej obawy, że dziecko zjeżdżające do basenu może zrobić krzywdę temu, kto już się w nim znajduje. Z basenu wychodzi się po małej ścianie wspinaczkowej i rozpoczyna wchodzenie na kolejne poziomy. Siatką i oddzielnym wejściem wydzielona jest też mała trampolina. Jej lokalizacja jest dobrze przemyślana, ponieważ skacząc na niej nie przeszkadza się innym bawiącym, a przede wszystkim jest bezpieczna. Do tej sali na pewno wrócimy, ponieważ po 4 godzinach Młody nadal nie chciał wychodzić 😉

W tym poście to tyle. Mam nadzieję, że skorzystacie z tego wpisu i będziecie mogli zaplanować fajne wyjścia dla najmłodszych członków rodziny, z których i wy skorzystacie. Pamiętajcie też, że w komentarzach możecie polecać kolejne miejscówki warte przetestowania.

One thought on “Sale zabaw dla dzieci w Warszawie – moja recenzja. Część 2”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *