W końcu tu dotarłam! Nie będę mówić, od jak dawna chciałam pojechać do Kazimierza Dolnego, ale ciągle się nie udawało. A to przecież wcale nie tak daleko od Warszawy! Najważniejsze, że w końcu tu jestem. I to nie byle z kim, ale z moim synkiem. Ponieważ to dla mnie wyjątkowa okazja, postanowiłam uwiecznić ją wpisem z serii „tu i teraz” – prosto z Kazimierza Dolnego 🙂
Tak naprawdę wpis ten publikuję już po powrocie, ponieważ mam zasadę, że na wyjazdy nie zabieram ze sobą komputera. Skoro odpoczynek, to i od komputera.
Czuję się…
Przejedzona! Długa podróż wzmaga apetyt, ale porcja obiadu jaką dostałam w restauracji, spokojnie wystarczyłaby dla 2 osób 😉 Tak, zjadłam wszystko, ale tak to jest jak się je w pośpiechu, żeby dziecko się nie zanudziło, a ty nie kontrolujesz stanu najedzenia. Czuję się też trochę zmęczona, bo podróż wydłużyła się nam o 1,5 godziny przez stłuczkę dwóch tirów na obwodnicy Warszawy i w sumie na samej obwodnicy spędziłam 90 minut :/
Chciałabym…
częściej wyjeżdżać. W sumie fajnie jest się wyrwać gdzieś poza miasto rodzinne i pozwiedzać nowe miejsca. Chociaż to dopiero początek naszego pobytu tutaj, to jednak mam wrażenie, że dziecku podoba się taka drobna zmiana otoczenia 🙂
Jestem wdzięczna za…
za to, że stać mnie na luksus jakim jest samochód i że dzięki niemu mogę się wygodnie i szybko przemieszczać.
Pracuje nad…
cierpliwością względem nad-aktywnego dwulatka 😉 Kto ma/miał do czynienia z dzieckiem w tym wieku, ten wie o co chodzi. Postrzeganie świata przez takiego malucha jest zupełnie inne, ale jest to w pewien sposób fascynujące, jak wiele prostych i oczywistych rzeczy jest dla niego czymś super ciekawym.
Cieszę się…
że odważyłam się na samodzielną podróż z dzieckiem. Może dla niektórych to nic, ale prawda jest taka, że moje dziecko miało problemy z zasypianiem w nowych miejscach i denerwowało się podróżami trwającymi dłużej niż godzina. Dlatego ten wyjazd jest testem na wielu polach i zobaczymy, jak on się zakończy.
Czytam…
babskie gazety i stwierdzam, że naprawdę mało w nich nowych i odkrywczych treści. Wiem, że jeśli chciałabym poczytać coś odkrywczego to nie w tego typu gazetach, ale teraz potrzeba mi czegoś mało ambitnego. Szkoda tylko, że wszystkie kosmetyki i inne nowości prezentowane w tego typu czasopismach, to tak naprawdę nic nowego.
Czekam na…
na to aż dziecko pójdzie spać. Ostatnio Młody chodzi spać najpóźniej o godzinie 19, więc teraz (gdy jest godz. 21), czekam aż w końcu padnie i będę mogła się nacieszyć ciszą.
Potrzebuję…
w chwili obecnej wygodniejszego materaca. Niestety tak to jest z materacami w hotelach i pensjonatach, że nie są one najlepszej jakości 😉 Ten jest zbyt miękki i mój kręgosłup już błaga o litość.
Tęsknię…
za mężem. Szkoda że nie mógł z nami przyjechać.
Słucham…
na spacerach śpiewu ptaków, a w pokoju próbującego mówić dziecka. Nawet jeśli nie umie jeszcze mówić, to jego własne „gadanie” jest całkiem urocze. Po prostu bawi się sam ze sobą i opowiada sobie własne historyjki.
Ale mieliście szczęście do pogody <3 i podziwiam, że zdecydowałaś się na ten samodzielny wyjazd, bo ja pewnie miałabym przed tym opory.
To prawda – pogoda nam dopisała 🙂 I nie ty jedna mówisz o tym, że byś się nie odważyła 😉