Facebook, blogi, instagram, snapchat i inne social media to wspaniałe źródło motywacji. Jeśli nie umiesz się zmotywować – wejdź na instagram. Tam znajdziesz mnóstwo zdjęć pięknie wyrzeźbionych dziewczyn i super umięśnionych facetów, którzy aż zachęcają do ćwiczeń. Jednak fit-celebrytki powinno się traktować z przymrużeniem oka. Dlaczego?

 fitcelebrytki

Kim są fit-celebrytki?

W słowniku nie znajdziemy ich definicji, bo jest to twór całkowicie nowy. Również określenie „celebrytki” stosuje tutaj lekko na wyrost, żeby coś podkreślić. Fit-celebryta to osoba, która dzięki swojemu zapałowi do pracy nad sobą i regularnemu publikowaniu zdjęć w social mediach jest popularna w internecie. Zafascynowani jej postępami fani/obserwatorzy każdego dnia wychwalają ją pod niebiosa i chcą być jak ona. W tej dziedzinie jest akurat więcej dziewczyn niż facetów, ale i tych nie brakuje.

To, co jest również bardzo zauważalne to ogromna ilość zapytań od fanów z prośbą o porady. Fit-celebrytki są zasypywane pytaniami w jaki sposób osiągnęły swój wygląd i ile czasu tygodniowo poświęcają na pracę nad sobą. Niestety, bardzo często są też proszone o ułożenie treningów czy diety.

Dwa rodzaje celebrytek

Teraz chciałabym od razu wskazać jedną, bardzo ważną rzecz. Otóż są dwa rodzaje fit-celebrytek. Pierwsza grupa to trenerki i instruktorki, które zajmują się fitnessem i treningami zawodowo. Publikując zdjęcia swoich posiłków i swoich figur dają wam dowód, że ich wygląd jest potwierdzeniem ich wiedzy. Druga natomiast to zwykłe dziewczyny, które po prostu schudły stosując dietę i trenując regularnie. Dlaczego wyróżniam te dwie grupy? Bo do pierwszej nie mam żadnych zastrzeżeń. Te dziewczyny pracują treningami i swoimi ciałami. Ja fit-celebrytką nie jestem, ale jestem trenerką, instruktorką i na co dzień, tak jak te dziewczyny, pracuje z innymi nad poprawą kondycji i nad wyrzeźbieniem pięknego ciała innych osób (swojego przy okazji 😉 ). Mam jednak wątpliwości co do kompetencji drugiej grupy. 

Ostatnio trafiłam na profil pewnej dziewczyny, która w social mediach pokazuje swoje posiłki i treningi, a do tego walczy z anoreksją. Dziewczyna lat 16. Ogarnęła się i postanowiła żyć zdrowo. Zaczęłam obserwować ją i śledzić jej postępy, bo wszystko co robiła, było rozsądne. Przestałam. Kiedy? Wtedy, gdy otwarcie zaczęła mówić o tym, że układa innym treningi i diety. STOP!!! Nie pochwalam tego! Możecie powiedzieć: a dlaczego ma tego nie robić, skoro coś tam wie? No właśnie. „Coś tam” to nie jest wiedza zgłębiana latami, poparta kursami, warsztatami i pracą z wieloma osobami. To jest dziewczyna, która w co drugim poście pyta jak dokładniej liczyć kalorie, makra i jak lepiej komponować posiłki. Czy teraz rozumiecie o co chodzi?

Każdy trener powie wam, że nie ma dwóch takich samych osób, że każdy jest inny i nawet to samo ćwiczenie może na każdego działać inaczej. Jeden będzie ćwiczył na orbitreku, a dla drugiego lepsza będzie bieżnia. Liczy się bezpieczeństwo. Nieumiejętnie wykonywane ćwiczenia prowadzą do poważnych kontuzji. Poza tym, każdy ma inne potrzeby.

Innym przykładem jest osoba, która w pewnym momencie zniknęła z instagrama. Mówiła że czeka na meile, że ułoży treningi, że jest trenerką. Ale gdy tylko padło kilka razy pytanie, gdzie się uczyła na trenera, jakie studia skończyła czy kurs, zapadało milczenie. Obserwowałam komentarze i widziałam, że niektórzy nie odpuszczali. Nadal zadawali te same pytania. Pozostały one bez odpowiedzi, ale konto dziewczyny zniknęło. Chyba jednak nie była zawodową trenerką, bo zawsze te pytania wyzwalały w niej lekką agresję.

Gdy tak rozmyślam dalej nad tym tematem, to mogłabym wskazać jeszcze jedną grupę: fit-gwiazdy-celebrytki czyli popularne już celebrytki, które postanowiły schudnąć, żeby o sobie przypomnieć o mediach. W końcu nic nie jest tak popularne jak spektakularna metamorfoza. Tutaj też bym mogła wskazać przykład pewnej dziennikarki, która schudła, zaczęła nagrywać programy treningowe i opowiadać o tym, jak należy ćwiczyć. Ponieważ jej partnerem został jej trener, to wiedzę raczej czerpała od niego i nie pisała nic złego. Do czasu. Gdy zaszła w ciążę fanki pytały ją o ćwiczenia dla ciężarnych. Gdy czytałam jej posty o tym, dlaczego należy w ciąży robić brzuszki, myślałam, że to żart. Ale ona uważała, że trening brzucha w ciąży to nic złego. Pomocy, niech ktoś tej pani odetnie internet!!! Nie chce nawet wiedzieć, ile dziewczyn jej posłuchało 🙁

Ok, i w tym miejscu zakończę swój wywód. A jaki był jego cel? Taki, żebyście zwrócili uwagę na to, kim są osoby, które tak bardzo podziwiamy. Czy rzeczywiście warto od nich czerpać wiedzę? Czy może jest to tekst przeklejony z internetu, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Wszyscy znamy Mel B czyli Spice Girl i wszyscy znamy jej programy treningowe. Czy jest trenerką? Nie. Czy nagrywane przez nią programy stworzyła sama? Nie. Czy te treningi to praca innego trenera? Tak. Czy trener jest popularny? Nie. Czy pod nazwiskiem Mel B płyty z treningami sprzedają się lepiej? Tak. No i właśnie. Marka to nie wszystko. A specjalista to specjalista: zapewni bezpieczeństwo i odpowiednio dobierze ćwiczenia. Na koniec apel: jeśli chcecie personalnego programu treningowego, zgłoście się do trenera na siłowni lub poszukajcie przez internet tych prawdziwych trenerów.

 

 

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *