Jestem fit i jestem healthy. Wiele osób składa takie deklaracje. Jednak często za tymi deklaracjami, nie ma nic więcej. Styl życia, jaki prowadzą, mija się z opinią o sobie samym. Dzisiaj, na swoim przykładzie, powiem wam, co robię, żeby żyć bardziej fit i bardziej healthy, dzieląc to na odpowiednie kategorie.
Ok. Zacznijmy od aktywności fizycznej, skoro zawsze na pierwszym miejscu stawia się słowo „fit”. Rozumiem, jeśli ktoś z was powie, że mi, jako trenerowi, łatwiej jest dbać o tę część życia. Oczywiście zgadzam się tu z wami w pełni. Aktywność fizyczna jest częścią mojej pracy. Mówię częścią, bo to nie jest cała praca. Jest jeszcze wiele innych aspektów z tym związanych, których nie widać na co dzień. Prawdą jest, że łatwiej mi się ruszać i znaleźć czas na dodatkowe ćwiczenia.
Są jednak takie dni, kiedy to absolutnie nie chce się ruszać spod kołdry, a jedyne o czym marzę to przespanie pełnej doby. W takie dni wybieram absolutne minimum. A nim może być chociażby spacer. Kiedy odwożę Młodego do przedszkola tramwajem, to najczęściej wracam piechotą. Zawsze mam pewność, że przynajmniej zrobiłam 3,5km, więc minimalna norma ruchu została wyrobiona 😉
Wy też możecie w ten sposób podejść do aktywności fizycznej. Wystarczy wysiąść jeden przystanek wcześniej. Zamiast samochodu, możecie wybrać komunikację miejską, rower czy hulajnogę. Wszystkie te wybory to już mały krok w stronę aktywności fizycznej. A jak już autobus ma zaraz odjechać, to jestem pewna, że i jakiś sprint się może wydarzyć 😉
Również weekendowy czas spędzany z rodziną może się przerodzić w aktywność fizyczną. Jesienią ciężej jest zmotywować się do spaceru po parku czy do gier plenerowych, ale nawet w domu możecie się trochę pomęczyć. Wiadomo, że dzieciom nie wolno grać w domu w piłkę, ale wystarczy że nadmuchacie balon, a ubaw będzie przedni. No i chcąc nie chcąc będziecie musieli się ruszyć z kanapy 😉
Jak to jest w przypadku diety każdy doskonale wie. Grzeszki jedzeniowe zdarzają się każdemu i nie ma co temu zaprzeczać. Jeśli już mamy ochotę na coś, co potencjalnie znajduje się w strefie cheatów i fast foodów, to nawet tutaj możemy wybrać zdrowsze opcje. O, takie frytki. Tłuste i kaloryczne. Prawda, że to pierwsze wasze skojarzenie? Ale wystarczy, że zamiast smażonych w oleju wybierzecie wersję pieczoną w piekarniku. Oleju tam nie trzeba wcale dawać, a dzięki temu ograniczacie ogromną ilość kalorii, która jest pochłaniana wyłącznie z tłuszczu. Dajmy spokój tym ziemniakom! Czy wiecie, że w 100g ziemniaków znajduje się zaledwie 18g węglowodanów? Dla porównania: w torebce ryżu – czyli 100g – znajduje się 80g węglowodanów. To oznacza, że zjadając 100g ziemniaków zjadamy 72kcal, natomiast w przypadku ryżu 320kcal. tym samym obalam mit, że ziemniaki tuczą i nie należy ich spożywać.
Wróćmy jednak do tematu głównego. Dieta w stylu healthy to dla mnie przede wszystkim właściwe wybory. Najwięcej naszej uwagi powinniśmy poświęcać działom z warzywami i owocami. Unikamy natomiast regałów z gotowymi produktami. To właśnie w nich znajduje się najwięcej chemii. Poza tym warto wybierać „mniejsze zło”. Co mam na myśli? Zamiast śmietany czy majonezu, wybierz jogurt naturalny. Znów zobrazujmy to przykładem: śmietana 12% zawiera 12g tłuszczu w 100g. W tej samej ilości jogurtu naturalnego tłuszczu jest raptem 3g czyli cztery razy mniej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że brak pomysłów na posiłki skłania nas do sięgania po niezdrowe zamienniki.
Dla mnie dieta w stylu healthy to dieta bogata w warzywa i owoce. Tych nigdy nie brakuje w mojej kuchni. Poza tym jest to dieta, która polega w głównej mierze na pracy moich rąk czyli dbam o to, aby samodzielnie przygotowywać posiłki. Kolejną ważną rzeczą jest w domu brak przekąsek. Chipsy, paluszki i inne takie rzeczy po prostu nie znajdują miejsca w mojej spiżarce. Oczywiście to nie oznacza, że nie zdarza mi się ich zjeść – w końcu jestem tylko człowiekiem. Stosuję tutaj prostą zasadę: co z oczu, to z serca…a w tym przypadku nawet z żołądka 😉
Nie mogłam w tym wpisie nie wspomnieć o ekologii, bo wg mnie to wszystko się ze sobą łączy. Jeśli dbasz o codzienną dawkę ruchu wybierając spacer zamiast samochodu, czy też kupujesz świeże warzywa, zamiast gotowych kupnych posiłków – to jednocześnie wspierasz ekologię. Jak? Nie kupujesz produktów powstałych w fabrykach. Taki przykład pierwszy z brzegu. Nawet kupując produkty do własnych pojemników wspierasz ekologię, bo nie korzystasz z plastikowych foliówek. Proste? Ekologia jest healthy!
Powinnam jeszcze dodać, że w ramach bycia healthy, dbam też o swoje zdrowie psychiczne. Jak?
- unikam nadmiaru bodźców
- rezygnuje z kontaktu z osobami toksycznymi
- medytuję i najważniejsze:
- ODPOCZYWAM!
Zdrowie psychiczne jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Jeśli coś nie tak dzieje się z naszą psychiką, to i ciało to odczuje. Wczoraj obchodziliśmy światowy dzień zdrowia psychicznego. Całe szczęście, że o tym mówi się coraz głośniej, ponieważ m.in. depresja, to zmora współczesności. Dlatego pamiętajcie, żeby w ramach swojego stylu życia dbać też i o tą dziedzinę.
Jestem ciekawa, czy ktoś z was stosuje wspomniane przeze mnie metody. A może macie inne sposoby na życie w stylu fit&healthy? Koniecznie dajcie znać.