Małe deja vu: kiedy ostatni miesiąc minął tak szybko? Listopad był dla mnie miesiącem planowanie, rozważania dalszej strategii pracy, a także czasem pożegnań…

Niestety, śmierć przychodzi nagle. Mam nadzieję, że to już koniec złych wiadomości.

Chociaż niektóre dni miesiąca były naprawdę ładne.

Po październikowej wizycie na farmie dyń, zostało jej jeszcze na tyle,że zupa krem z dyni znów zagościła na talerzu.

A na witrynach sklepowych zaczęło się robić zimowo-świątecznie.

W przedostatnim tygodniu zrobiłam sobie „mini” urlop. Zdecydowałam się wziąć wolne od zleceń copywritingowych, bo zaczęłam popadać w rutynę i nie wyrabiałam się z pracą. Przez to byłam ciągle zmęczona i podirytowana. Głównym powodem jest to, że dziecko zaczyna rezygnować z drzemki w ciągu dnia czyli z czasu, kiedy mogłam na spokojnie popracować. Gdy kładzie się spać jest już godzina 21, a ja już nie mam siły na dopasowywanie fraz seo do tekstów. Uroki macierzyństwa 😉

Jednak co by nie mówić… dumna jestem z tego mojego malucha 🙂 W ciągu ostatnich kilku tygodni chodziliśmy na zajęcia ogólnorozwojowe dla młodego. O ile zajmowało nam to odrobinę czasu po południu, o tyle okazały się być dla niego nietrafione. Dlatego z grudniem robimy sobie od nich przerwę, a potem zobaczymy 🙂

Nawet jeśli ostatnio większość naszych dni wygląda tak…

I chciałabym was napisać coś więcej, ale… chyba nie działo się nic takiego ciekawego. Ot zwykła, codzienna rutyna. Treningi, pisanie tekstów, zabawy z dzieckiem…Bo tak czasem jest, że niektóre miesiące są nudniejsze niż inne 😉

Na blogu poruszyłam temat, który okazał się być dla was bardzo interesujący. Przedstawiłam kulisy mojego zawodu i opowiedziałam o tym, dlaczego instruktor nie ćwiczy z wami podczas treningu. Jeszcze żaden post nie miał tylu wyświetleń co ten. DZIĘKUJĘ WAM BARDZO! Czy w takim razie oznacza to, że chcielibyście więcej takich zakulisowych postów? 🙂

Jako że święta tuż, tuż, podtrzymałam tradycję i zaprezentowałam wam propozycje na prezenty dla całej fit-rodzinki. Opowiedziałam też o tym, dlaczego nigdy nie wrócę na etat. Gościnnie na blogu wypowiedziała się Kasia, za co jeszcze raz bardzo jej dziękuję 🙂 Pojawił się też przedostatni w tym roku wpis z serii fitstagram.

Żegnamy listopad i zaczynamy grudzień. NARESZCIE! Uwielbiam świąteczny klimat, ubieranie choinki oraz świąteczne piosenki. Moja elfia natura się budzi 🙂 Mam tylko nadzieję, że w tym roku na święta spadnie śnieg 🙂 Bo najpiękniejsze święta to te, które ozdobione są białym puchem 🙂

P.S. Na dzień dobry zobaczyłam za oknem padający biały puch…i chlapę na chodnikach. Od razu zamarzyło mi się, żeby przenieść się w góry, gdzie jest szansa na pooglądanie śniegu w jego najpiękniejszej odsłonie 🙂 Kto tak jeszcze by chciał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *