Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę namawiała innych na pójście do dentysty, nigdy bym w to nie uwierzyła. Dentofobia towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa. Ale nadszedł ten moment, kiedy po prostu musiałam zajrzeć strachowi prosto w oczy i powiedzieć „dam sobie radę!”. I tak pokonałam lęk przed dentystą. Teraz cieszę się zdrowymi zębami i pięknym uśmiechem 🙂 Jak to zrobiłam? Oto kilka moich sposobów.

Dentofobia – co to jest?

Dentofobia to strach przed dentystą i leczeniem stomatologicznym. Przed napisaniem tego artykułu zrobiłam research ile procent polaków zmaga się z tą fobią. Cóż…znalazłam informację o 50-90% społeczeństwa 😉 Dość spory rozrzut, ale nawet patrząc na niższą wartość i tak jest to bardzo duży odesetek.

Dentofobia sprawia, że unika się jak ognia wizyt u dentysty. Zazwyczaj trafia się do gabinetu stomatologicznego wtedy, kiedy zły stan naszych zębów jest już bardzo poważny. Niektórzy lekarze uważają dentofobię za jednostkę chorobową, którą się leczy. I nie ma w tym nic dziwnego, bo w wielu przypadkach strach przed gabinetem stomatologicznym jest wręcz paraliżujący. U mnie tak właśnie było, dlatego pomiędzy wizytami w gabinecie dentystycznym minęło wiele lat. Zbyt wiele.

Historia mojej dentofobii

Moja dentofobia ma oczywiście zakorzenienie w dzieciństwie. Jest to bardzo typowe dla niej, ponieważ większość dorosłych tłumacząc swoje obawy przed fotelem stomatologicznym opowiada o złych doświadczeniach. Ze mną nie jest lepiej.

Urodziłam się pod koniec lat 80 XX wieku, dlatego jak większość dzieciaków, jak tylko wyrosły mi zęby stałe, nosiłam aparat ortodontyczny. Na początku lat ’90 niewiele osób decydowało się na aparat stały, ponieważ była to bardzo droga impreza. Mi oczywiście przypadł w udziale ulubieniec wszystkich: aparat ruchomy z wieloma drutami i mega grubą płytką 😉

Zawsze byłam dzieckiem strachliwym i lekko znerwicowanym (uznajmy, że lekko 😉 ), a do tego miałam chorobę lokomocyjną i odruch wymiotny (ten mi został do dziś i zawsze bronie się rękami i nogami przed badaniem gardła z asystą stylowego, drewnianego patyczka). Te kilka faktów sprawiło, że wizyta u ortodonty była dla mnie koszmarem!

Jeździłam do ortodonty z Woli na Mokotów i to zawsze po szkole. Oczywiście moi rodzice nie wypuściliby mnie z domu na głodniaka, dlatego żeby zdążyć musiałam na szybko po lekcjach zjeść cały obiad, żeby później nie być głodną. Z wypełnionym brzuchem wsiadałam z moją chorobą lokomocyjną do trzęsącego się autobusu, który zapewniał atrakcje niczym roller coaster w wesołym miasteczku. Czasami nie byłam w stanie wytrzymać tego i po prostu wymiotowałam tuż po wyjściu z autobusu. Już samo to było dla mnie stresujące.

Moją ortodontką była starsza pani, która nie dokończyła mojego leczenia, bo po pewnym czasie poszła na emeryturę. Domyślcie się teraz, jakie mogło być więc jej podejście do kłopotliwego dziecka. Nie ma przebacz, trzeba na siłę zmusić i już. No i pamiętam jak zawsze kazała mi zaprzestawać odruchu wymiotnego. Taaaaa…bo ja to na pewno sama tego chciałam :/ Na fotelu zawsze czułam się niekomfortowo, a już zwłaszcza podczas wycisku. Wielka łycha, szersza niż moja buzia, wciskana na siłę, a ja się źle czułam, więc próbowałam się wyrwać. Bardzo często więc się zdarzało, że ktoś mnie przytrzymywał na siłę i krzyczał na mnie. Czy wyobrażacie sobie taką sytuację teraz?

Pod koniec szkoły podstawowej miałam zrobioną dosłownie jedną plombę, bo potem już się buntowałam i mówiłam że nie będę chodzić do dentysty i już! Oczywiście że borowanie bolało. Chłodzenie zimną wodą (bo nie przypominam sobie żebym dostała jakieś znieczulenie) nie eliminuje bólu podczas wwiercania się zęba. Kolejne traumatyczne dla dziecka przeżycie. Do tego te wielkie lampy, które oświetlały nie tylko buzię, ale i raziły w oczy, a przy tym oświetlały cały korytarz przed gabinetem – warunki idealne 😉

Dentofobia u dorosłych – co może sprzyjać pogłębianiu?

Gdy szłam na studia musiałam dać zaświadczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych i mój pech, że musiałam mieć też zaświadczenie od dentysty. W sumie to nie wiem po co to na polonistyce… Poprosiłam więc moją mamę, która miała koleżankę dentystkę, o wystawienie zaświadczenia bez wizyty. Zamiast tego zostałam zmuszona do siedzenia na fotelu. Miała mi tylko zajrzeć do buzi. W efekcie na żywca oderwała mi od zęba wielki kawałek kamienia nazębnego, szarpiąc się z nim przy tym, co w efekcie spowodowało trzydniowy ból zęba i dziąseł. Do tego dziąsło zostało uszkodzone, ale kto by tam o to dbał…

Moje lęki zawsze były ignorowane i umniejszane, dlatego też żaden dentysta nie wzbudził we mnie zaufania. Z każdej wizyty wychodziłam z płaczem. Po tej ostatniej powiedziałam sobie, że nigdy więcej moja noga w gabinecie dentystycznym nie postanie!

Ale nadszedł czas, że musiałam w końcu pójść na wizytę…po 13 latach :/

Nawet w ciąży żaden lekarz nie był w stanie mnie przekonać do wizyty u stomatologa. Dopiero kilka lat po ciąży dotarłam na fotel. I chociaż w 2019 roku powiedziałam sobie, że w 2020 pójdę na przegląd, to nie sądziłam, że sprawa będzie tak poważna i zwlekanie będzie złym pomysłem. Ale w terminie się wyrobiłam. Co prawda w grudniu, ale to nadal był rok 2020 😉

Dentofobia a ból zęba.

W wakacje 2020 poczułam, że jeden z zębów stał się wrażliwszy na zimno. Do tej pory nic takiego nie czułam. Od 11 lat używam szczoteczki elektrycznej, płuczę zęby specjalnymi płynami i tak naprawdę już samo to pozwoliło mi poprawić wygląd moich zębów. Ale żadna z tych metod nie przywróci mi kawałka zęba. Któregoś dnia zobaczyłam, że nie mam fragmentu zęba. Jedzenie wpadało mi w szczelinę i bolało jak cho…. bardzo bolało!

Zapisywałam się do dentysty i odwoływałam wizyty wielokrotnie. Za każdym razem, już samo zapisywanie się, wywoływało we mnie niepokój, drżenie rąk, lekki ból brzucha i spłycony oddech. Po prostu się bałam. Strach był tak wielki, że potrafiłam odwołać wizytę w ostatniej chwili.

Ale w grudniu już naprawdę mnie ząb bolał, od kilku miesięcy jadłam tylko jedną stroną i zaczęło mnie to męczyć. Był to ten jeden jedyny ząb, w którym miałam plombę założoną w dzieciństwie. Do tego codziennie bolały mnie ucho i szczęka. Ponieważ ból był zlokalizowany blisko ucha, to odbyłam kilka wizyt u laryngologa, kilka leczeń, ale nic nie pomagało. Później okazało się, że to przez ząb. Zanim jednak udałam się do gabinetu, robiłam bardzo duży research. Pytałam znajomych, pytałam obcych ludzi na forach internetowych, grupach na facebooku o dentystę, który do dorosłego podejdzie z empatią. Za każdym razem zalewała mnie lawina nazwisk, ale żadne się nie powtórzyło.

Po sąsiedzku znalazłam gabinet stomatologiczny, w którym przyjmuje wyłącznie jeden dentysta. Na forach nikt mi nie umiał nic o nim powiedzieć, ale według google zasługiwał na najwyższą ocenę. Ceny miał przystępne, a do tego był bardzo blisko mojego domu. Wiecie, każdy gabinet znajdujący się w odległości co najmniej 500metrów od domu był za daleko 😉 Komfortowe było dla mnie też to, że ten lekarz przyjmował tam jako jeden jedyny. Nie było żadnych innych dentystów, nawet recepcyjne sprawy sam ogarniał. Do tego ze względu na covid-19 jeden pacjent na godzinę. Warunki idealne dla tchórza, który nie chce ze swoich strachem afiszować się przed zbyt wieloma ludźmi.

Jak pokonać dentofobię? Moje sposoby.

I tak oto nadszedł grudzień, a ja po medytacji i uspokajającej sesji oddechowej zadzwoniłam do dentysty. Nie odebrał. Uff! Ale za 45 minut oddzwonił i już musiałam się zapisać. Przepłakałam sam fakt, że się zapisałam na wizytę! U osób z dentofobią takie reakcje to norma, dlatego jeśli ktoś z waszych bliskich czy znajomych zmaga się z nią, to nie wyśmiewajcie go za to.

Wiecie, trzeba mieć fart, żeby trafić na dentystę, który mieści się niecałe 200m od domu i do tego jest empatyczny i cierpliwy. Do tego na pierwszej wizycie w gabinecie poza mną i dentystą, nikogo więcej nie było. Żadnej asystentki, żadnych innych pacjentów, recepcjonistek. Dzięki temu czułam się swobodniej. Najpierw dentysta mnie wysłuchał, potem obejrzał jamę ustną. Okazało się, że oprócz czyszczenia czeka mnie leczenie trzech zębów. Pierwszego wyleczyłam na pierwszej wizycie. Co dla mnie i tak jest sukcesem, bo bałam się, że skończy się na tym, że tylko pójdę na przegląd i nie pozwolę nic więcej sobie zrobić. Ale to właśnie podejście stomatologa spowodowało, że opanowałam swój strach. Na drugą wizytę szłam lekko zdenerwowana, ale już bez przeżywania tego 24h wcześniej. Na drugiej wizycie robiliśmy tego zęba, który mi tak długo przeszkadzał i w którym była plomba. Okazało się, że zaczął się zapadać od środka. Co więcej wymagał też leczenia kanałowego, które zajęło w sumie 4 wizyty. Większości zęba niestety już nie było i należało go odbudować. Ale dlaczego ten ząb dopiero na drugiej wizycie, a nie na pierwszej? I dlaczego w ogóle od razu od borowania zaczęliśmy, a nie od czyszczenia?

Czyszczenie zębów jest przeprowadzane bez znieczulenia, bo nie da się znieczulić wszystkich 32 zębów. Dlatego żebym czuła się swobodniej dentysta zaproponował leczenie zęba, który jest najmniej kłopotliwy. Powiedział, że w ten sposób przyzwyczaję się też do borowania, do „złych” odgłosów wierteł i później łatwiej będzie mi znieść pozostałe czynności. I tak podjęłam decyzję, że najpierw leczę wszystkie zęby, a ich wyczyszczenie i zabezpieczenie będzie wisienką na torcie 😉

Jakie są zatem moje sposoby na pokonanie dentofobii?

  • Dzień przed wizytą znajdź jak najwięcej zajęć, które zajmą Twój czas i nie pozwolą myśleć o następnym dniu.
  • Zrób dokładny research wśród dentystów – prywatnych gabinetów dentystycznych jest prawie tak dużo, jak sklepów sieci Żabka. Poszukaj o nich informacji na forach internetowych, popytaj wśród znajomych czy sąsiadów. Oczywiście możesz zapisać się na NFZ, ale ja od razu wolałam udać się prywatnie, bo wiedziałam, że na państwową służbę zdrowia nie zrobię wszystkiego (np. leczenia pod mikroskopem), a gdyby okazało się, że muszę znaleźć kolejnego stomatologa, bo na nfz mi czegoś nie zrobią, to nie chciałam znowu szukać nowej osoby, której znów będę musiała się tłumaczyć z dentofobii.
  • Wybierz gabinet, który znajduje się blisko twojego miejsca zamieszkania lub pracy – im dłuższą drogę będziesz musiał/-a pokonać, tym więcej wymówek znajdziesz, żeby ją odwołać. Ja nawet na te niecałe 200m miałam przygotowanych z 10 scenariuszy, dlaczego nie dotarłam na wizytę (zaczynając od nagłego ataku covid-19, przez potrącenie przez samochód w najciaśniejszej uliczce osiedlowej, aż po atak wściekłego chihuahua, który odgryzł mi nogę 😉 ). Nie będziesz się też denerwować w drodze, a do ostatniej chwili możesz zająć głowę innymi zajęciami.
  • Tuż przed wizytą wykonaj ćwiczenia oddechowe i jeśli masz możliwość, pomedytuj.
  • Powiedz dentyście o swoich obawach. Bądź szczera/-y. Nawet jak się popłaczesz na samo wspomnienie poprzednich wizyt to trudno. Dentysta ma wielu pacjentów i powinien cię zrozumieć. Masz prawo zrezygnować z wizyty i wyjść, jeśli od samego początku będziesz się czuć ignorowana/-y, a twoje lęki będą nieistotne.
  • Umów się z dentystą na jakiś sygnał, który będziesz oznaczał granicę bólu. Poproś też o sygnalizowanie rozpoczęcia każdego etapu. U mnie dentysta borował mi zęba z przerwami licząc do „5”.
  • Poproś o znieczulenie. Ja przy drugiej wizycie w ogóle nic nie czułam.
  • Na wizytę weź coś, co zajmie ci ręce. Może brzmi głupio, ale jest dużo akcesoriów, które pomagają się uspokoić. Może to być piłka antystresowa lub jakaś gumowa zabawka (byle nie piszcząca 😉 ). Ja wybrałam starą, rozciągniętą bransoletkę z koralików. W najgorszych dla mnie momentach ściskałam ją mocno, a w trakcie przekładałam koraliki i liczyłam je.
  • Tuż po wizycie nagródź się. Zrób sobie resztę dnia wolną. Pójdź na pyszną kawę (byle nie po wybielaniu lub czyszczeniu, żeby od razu nie popsuć efektów zabiegu 😉 ) lub jakiś przyjemny zabieg (jeśli nie ma obostrzeń 😉 ). Mimo że pokonasz strach już na samej wizycie, to w twoim organizmie i tak gromadzi się dużo stresu. Nie dokładaj go sobie trudnymi zadaniami i stresującymi obowiązkami.
  • Zauważ pozytywne aspekty leczenia, jak brak bólu zęba czy ich lepszy wygląd. U mnie już po samym opatrunku było tak dobrze, że powiedziałam , że się nie mogę doczekać kanałowego ;D W ten sposób zmniejszysz lęk przed kolejną wizytą.

Jak pokonać strach przed dentystą? Wybierz specjalistę!

I tak naprawdę powinnam dodać na koniec najistotniejszy, a zarazem najtrudniejszy punkt do zrealizowania: ZNAJDŹ FAJNEGO, KOMPETENTNEGO, EMPATYCZNEGO DENTYSTĘ! To jest najtrudniejsze, ale ja takiego znalazłam. I tylko dzięki temu, że spełnia on wszystkie wymagania, przestałam się bać dentysty. Bardzo dziękuję doktorze 🙂

Czasem musisz zostać postawiona/-y pod murem, żeby przełamać swój strach. O ile ma on pozytywne zakończenie, to może pozwolić na wyleczenie się z fobii. Ale prawda jest taka, że musimy tego chcieć, a poza tym musimy trafić na kogoś, kto nam w tym pomoże.

To teraz czas na przysłowiową wisienkę na torcie czyli efekt czyszczenia: piaskowanie + scalling, bez wybielania. Moje nadal krzywe zęby (wiem że je mam) po czyszczeniu prezentują się tak:

Lewo: przed, prawo: po

Ciekawa jestem, jakie ty masz doświadczenia z leczeniem dentystycznym? Boisz się, ale chodzisz czy może jak ja znajdujesz milion wymówek latami 😉 Daj koniecznie znać.

Aha, jeśli dawno nie byłaś/-eś u dentysty, to zapisz się na przegląd. Co ty na to? 🙂 Pamiętaj, że wizyta u dentysty powinna być jednym z kilku badań profilaktycznych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *