Właśnie minęło 6 lat odkąd prowadzę własną firmę. Chociaż czasem mam wrażenie, że to za dużo powiedziane, bo to po prostu jednoosobowa działalność gospodarcza. Ale jednak jest to mój biznes, dzięki któremu jestem niezależna. Jednak zawsze czułam, że to, w jaki sposób podejmuje pewne decyzje czy jakie mam podejście do pracy i prowadzenia firmy, zupełnie mijało się z tym, jak inni postrzegają prowadzenie biznesu. Przez to czułam się często źle i miałam ochotę się poddać. Dopiero w tym roku odkryłam, że mój biznes prowadzę w rytmie slow. I teraz głośno i z dumą mówię: PROWADZĘ SLOW BIZNES!!!

Dlaczego otworzyłam własną firmę?
Zanim opowiem o moim slow biznesie – i wytłumaczę, czym on w ogóle jest – pozwól, że przypomnę dlaczego w ogóle otworzyłam własną działalność.
Zaglądając do archiwum swojego bloga znalazłam tekst o tym, co dał mi freelance i stwierdzam, że jest on świetną bazą wyjściową do dzisiejszego tekstu. Jeśli chodzi o powody, dla których planuję zostać na swoim, są praktycznie takie same. Ale dziś rozszerzę je i opowiem, jak u mnie wygląda idea slow biznes.
A głównym powodem dla którego otworzyłam własną firmę był brak stabilizacji i niepewność od pracodawców, dla których wykonywałam przeróżne zadania. Cóż, najwyraźniej zawsze myślałam inaczej niż inni i nie potrafiłam się odnaleźć w pracy dla kogoś. Drugim powodem było przebranżowienie się, o którym pisałam w tym poście:
Z bardziej prozaicznych i przyziemnych powodów: chciałam odkładać pieniądze na emeryturę, a żaden pracodawca mi tego nie gwarantował. W czasach, kiedy ja byłam zatrudniona na umowę zlecenie lub umowę o dzieło, nie było odprowadzanych żadnych składek (nawet zdrowotnej), przez co czułam się bardzo niepewnie. A ja potrzebowałam takiej stabilizacji. Potrzebowałam czuć, że chociażby w minimalny sposób jestem zabezpieczona. Ten brak stabilizacji wpływał też na moją decyzję o założeniu rodziny. Wiedziałam, że nie zdecyduje się na dziecko, dopóki nie będę mieć pewności zatrudnienia. I jak zwykle okazało się, że stare powiedzenie „Umiesz liczyć, licz na siebie”, sprawdza się najlepiej.
Czy slow life w pracy jest możliwy?
Idea slow life’u była mi znana. Staram się ją praktykować od jakiegoś czasu. Różnie mi to wychodzi 😉 Jednak wiem już, że działanie pod presją czasu, na ASAP, na wczoraj, to kompletnie nie moja bajka. Gdy działam w pędzie popełniam więcej błędów, nie jestem w stanie skupić się na zadaniach, moje myśli są rozproszone. Potrzebuję wiedzieć i czuć, że to co robię ma sens, że nie popełnię podstawowych gaf i że oddając zlecenie klientowi, nie będę się wstydzić ani bać, bo wszystko zostanie zrobione według wytycznych.
Z początkiem tego roku postanowiłam, że moim One Little Word będzie słowo „ROZWÓJ”. W lutym kompletnie o nim zapomniałam. Jednak działałam w zgodzie z nim. Nawet się nie zorientowałam, jak wiele konferencji, webinarów i kursów już za mną. Jednak wydarzeniem, które naprawdę na mnie wpłynęło była konferencja „Slow biznes online” zorganizowana przez Grażynę Pawtel-Lorente.
To były intensywne 3 dni, po których poklepałam się po ramieniu i powiedziałam sobie „Hej! Dobrze Ci idzie. Działasz w zgodzie ze sobą.”. I nagle poczułam, że to, że nie zarabiam milionów nie jest złe. Że to, że dbam o równowagę w życiu między pracą a domem i rodziną też jest w porządku. Że to, że miewam gorsze dni też jest OK! Poczułam się tak, jakbym w końcu znalazła swoje miejsce. Co więcej, tam są też inni ludzie! Nie jestem w tym sama!
Czym jest slow biznes?
Jednym z pierwszych zdań, które usłyszałam na pierwszym wykładzie były słowa organizatorki, która mówiła:
Jesteś najważniejszym zasobem Twojego biznesu online.
To jest właśnie to, o czym myślałam przez tyle lat, ale nie umiałam nigdy wyrazić. Bo przecież za biznesem jednoosobowym stoi konkretny człowiek, osoba. I to, jaka ta osoba jest, będzie dyktować rodzaj wykonywanej pracy, to jak firma prosperuje. Bo każdy ma swój unikalny wyróżnik, który przyciąga klientów. Nie wszystkich, bo nie wszystkim to będzie odpowiadać. Ale przyciągnie tych, którzy się z Tobą zgadzają i myślą jak ty.
I tym jest właśnie slow biznes!
- to działanie w zgodzie ze sobą
- biznes spójny z osobistymi poglądami
- jest oparty na własnych mocnych stronach
- wartości definiują misję
- pamiętanie, że własne potrzeby, są tak samo ważne jak potrzeby klientów
A to co jest najważniejsze w slow biznesie to fakt, że TWÓJ MODEL BIZNESOWY WSPIERA TWÓJ WYMARZONY STYL ŻYCIA. To oznacza, że możesz pracować tyle, ile chcesz i realizować swoje marzenia – także te związane z podróżowaniem*.
*Oczywiście że pamiętam o tym, że nawet do spełniania marzeń są potrzebne pieniądze. Idea slow biznesu też o tym pamięta, ale uczy też tego, że można pewne działania zautomatyzować, tworzyć bierny przychód, a co najważniejsze, uczy jak się nie zamęczyć żeby osiągnąć sukces. I uczy jak reagować, gdy życie nas niemiło zaskoczy. Także spokojnie, nie bujam w obłokach, lecz nadal twardo stąpam po ziemi 😉
Moje dalsze plany na biznes
Co roku tworzę plany dotyczące firmy. Choć na początku tak nie było. Ze zbyt dużą swobodą i pewnością siebie podchodziłam do prowadzenia firmy. Myślę o pewnych projektach, celach, ale rok 2020 pokazał nam, że plany swoje, a życie swoje. Jednak pozwolił też na realizację niektórych z nich, które zawsze odkładałam w czasie, jak np. stworzenie własnej grupy online z ćwiczeniami.
Choć za chwilę branża fitness ma się ponownie otworzyć, to tak naprawdę trochę minie, zanim kluby zaczną na nowo zatrudniać instruktorów. Dlatego dopóki będzie zainteresowanie moimi zajęciami online, tak długo będę je prowadzić (no i do pewnego poziomu opłacalności ;)).
Chciałabym stworzyć też produkty cyfrowe (a w zasadzie je dokończyć), które będą do kupienia. Chcę zautomatyzować pracę na tyle, aby szczególnie w sezonie letnim nie żałować, że nie mogę korzystać z pięknej pogody. I najważniejsze jest to, że chcę spędzać więcej czasu z rodziną, nie martwiąc się jednocześnie, czy zarobiłam wystarczająco.
Nie zamierzam rezygnować z pisania. Jako copywriter chcę stworzyć swoją specjalizację i już poczyniłam ku temu pierwsze kroki. Nie biorę każdego jednego zlecania jak leci ze wszystkich branż. Bo to bez sensu. Specjalizując się w konkretnej dziedzinie jestem w stanie zapewnić klientom wyższą jakość tekstów, zamiast kolejnej kalki z internetu. I kolejny raz to powiem, ale bardzo chciałabym utrzymać blog w większej płynności i regularności w publikacji postów 😉 Chociaż mówi się o tym, że coraz mniej osób czyta blogi, to jednak mam nadzieję, że to tylko chwilowy spadek. Uważam że blogi nadal mają duży potencjał reklamowy, szczególnie długofalowy, bo na nich treści są dłużej dostępne niż w social mediach. Dlatego na wszelkie formy współpracy blogowej też jestem otwarta.
Najważniejszym planem jest ten, dotyczący utrzymania firmy. Podoba mi się ta niezależność, brak szefa, elastyczny czas pracy. Do tego podoba mi się to wszystko w rytmie slow.
Czego życzę sobie z okazji 6 rocznicy istnienia firmy? Aby kolejne lata przyniosły stabilizację i pozwalały funkcjonować w rytmie slow. Żebym nie zamartwiała się chwilowymi postojami, bo są chwilowe. Że nawet jak nie mam zleceń, to zawsze mam co robić w domu. I ten czas mogę poświęcić na rozwój własny, a także na rozwój firmy.