Nietrudno zauważyć, że od pewnego czasu na moim blogu nie pojawił się ani jeden tekst. Powodów jest kilka, ale jednym z nich jest spadek motywacji do pisania. Bo ciężko się zmotywować, kiedy ma się wrażenie, że nikt tego nie czyta. A przecież w prowadzeniu bloga wcale nie o to chodzi.
Długo szukałam pomysłu na siebie i na swojego bloga. Pracowałam nad nim miesiącami, zanim doszłam do pierwszego zadowalającego mnie efektu. Cieszyłam się, kiedy statystyki pokazywały, że moja wielogodzinna praca nie idzie na marne. Czytelników było coraz więcej, a później nastąpił spadek. Wiadomo, może się zdarzyć. Jednak nie tylko statystyki są ważne dla blogera i powie Wam to każdy, kto kiedykolwiek próbował przebić się w internetowym świecie.
Najważniejsza jest interakcja z czytelnikami.
Czyli z Wami – tymi, którzy właśnie czytacie ten tekst. Czasem jednak, mimo zadowalających statystyk, miałam wrażenie, że tworzę tutaj prywatny pamiętnik. Zero komentarzy, zero udostępnień, zero polubień. Po prostu cisza. Zresztą nie tylko u mnie.
Co jakiś czas zaglądam na blogi innych dziewczyn i mam wrażenie, że im bardziej wartościowy tekst, tym mniejsza reakcja. Tak, tak, ja też nie komentowałam, bo czasem nawet nie ma pomysłu na fajny komentarz. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Bo nie uwierzę, że jeśli dany blog co miesiąc czyta 100 000 unikalnych użytkowników, to naprawdę totalnie nikt nie ma pomysłu na komentarz.
O co więc chodzi?
Długo się zastanawiałam i doszłam do wniosku, że ludzie najzwyczajniej w świecie wstydzą się przyznać, że czytają blogi. Przecież teraz modne jest hejtowanie blogerek za to, że one nic nie robią, a dostają kasę za współpracę z firmami. Spokojnie – im mniej komentarzy, tym mniej współprac. Bo firmom nie zależy już na tym, aby gdziekolwiek zareklamować swój produkt. Nie. Firmom zależy na tym, żeby produkt się sprzedał, dlatego pójdą do kogoś, kto będzie miał aktywnych użytkowników.
Dobra, trochę zboczyłam, a miałam napisać, dlaczego uważam, że się wstydzimy. No właśnie. Dlaczego? Skoro są znajome osoby, które w twarz potrafią mi powiedzieć „czytam twojego bloga i uważam, że robisz super robotę”, albo mogą mi wysłać wiadomość prywatną, czemu nie napiszą tego pod postem na blogu? Naprawdę uważam, że dużo łatwiej jest napisać takie coś w miejscu, które się do tego odnosi, a nie przelogowywać na inny portal. Żeby było jasne: jest mi bardzo miło czytać takie wiadomości i wtedy moja motywacja rośnie do wysokości szczytu Mont Blanc. Jednak mam wrażenie, że zostawienie publicznie śladu w postaci komentarza na blogu, jest czymś wstydliwym, bo ktoś to może zobaczyć. Serio? A czy Wy chcielibyście, aby wasza praca nie była doceniana? Czy chcielibyście stworzyć produkt, którego nikt by nie pochwalił? Sądzę że nie. Wyobraźcie sobie, że jesteście grafikami-freelancerami, którzy stworzyli grafikę na billboard w centrum Warszawy. Staje się on kultową reklamą produktu, o którą wasz klient jest przepytywany. Zapytani, kto stworzył to fantastyczne dzieło czytacie że…to sztab grafików z ich korporacji. Auć! Boli, prawda?
Inną sprawą jest to, że powróciliśmy do kultury obrazkowej. Instagram i jemu podobne aplikacje są popularniejsze, bo mają bardziej przystępne formy dla naszych zabieganych czasów, w których co chwila pędzimy z jednego miejsca do drugiego, przytłoczeni nadmiarem obowiązków. I to tam część osób przeniosła też całą swoją twórczość. W przypadku niektórych to wielka szkoda. Tam też przeniosło się większość współprac pomiędzy firmami a insta-blogerami. Ale co z tego będzie, czas pokaże, bo jest coraz więcej narzędzi, które weryfikują autentyczność obserwatorów i kupowanych lajków.
Dla blogera natomiast kontakt z czytelnikami jest czymś najważniejszym, co daje kopa do dalszej pracy i sprawia, że blog rozwija się i staje się atrakcyjniejszy dla czytelników. Dlatego jeśli wam się coś podoba to komentujcie wpisy na blogu, udostępniajcie je na facebooku i obserwujcie daną osobę w mediach społecznościowych. To naprawdę niewielki wysiłek dla was, a dla blogera wielki uśmiech na twarzy.
Wraz z nowym rokiem szkolnym postanowiłam powrócić do blogowania. Ktoś może zapytać dlaczego, skoro to takie nieopłacalne? Bo szkoda mi tego, co stworzyłam do tej pory. Ktoś może się ze mnie śmiać, ale ja to wszystko tworzyłam sama. No dobra…z pomocą męża 😉 Sama tworzyłam szablon, wszystkie dodatki, sama tworzę teksty. Jestem redaktorem, edytorem, webmasterem, managerem i marketingowcem w jednej w osobie. To nie taka lekka praca, ale kiedy widać jej efekty, jest bardzo przyjemna.
Na sam koniec nie pozostaje mi powiedzieć nic innego jak tylko:
WITAM PONOWNIE I ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA 🙂