W pierwszym wpisie z tej serii zapytałam Life Managerkę o jej podejście do aktywności fizycznej. Dzisiaj na ten temat wypowiada się Matylda Skubikowska z bloga calm-station.pl.

Moja ulubiona aktywność to…

Mam dwie – jogę i zumbę. Świetnie się uzupełniają. Zumba rozładowuje energię, pozwala się wyszaleć, wyskakać i poczuć radość płynącą ze spontanicznego tańca 🙂 A joga wycisza, uczy cierpliwości i koncentracji. 

Jak często ćwiczę?

Najczęściej 2-3 x w tygodniu po godzinie.

Do treningu motywuje mnie…

Świadomość, że podczas ćwiczeń i przede wszystkim po nich będę miała dużo więcej energii i poprawi mi się humor. Po prostu lubię to robić. Jasne, czasem zastanawiam się, czy tym razem sobie nie odpuścić, ale zawsze mówię sobie wtedy: „idź, zobaczysz, że nie będziesz tego żałować”. I faktycznie nie żałuję 🙂 Trening jest dla mnie przyjemnością samą w sobie, a nie środkiem do celu, do którego trzeba się zmuszać. Pewnie dlatego kryzysy motywacyjne są mi raczej obce.

Najlepiej ćwiczy mi się gdy…

…gdy udaje mi się zapomnieć o wszystkich ważnych zadaniach, które na mnie jeszcze tego dnia czekają i po prostu skupić się na płynących z ciała wrażeniach. Dzięki temu trening ma dobroczynny wpływ także na moją psychikę – kończę go spokojniejsza, zrelaksowana i z głową pełną pomysłów.

Ulubione miejsce do ćwiczeń…

Pobliski klub fitness / podłoga w salonie 🙂

Po treningu czuję się…

Cudownie. Uwielbiam to potreningowe wrażenie, że wszystkie moje mięśnie są rozćwiczone, elastyczne i sprężyste. Kiedy zaczynam ćwiczyć, często czuję się ospała i sztywna, wymęczona całym dniem ślęczenia przed komputerem w jednej pozycji. A potem w ciągu kilkunastu minut całe to zmęczenie i sztywność gdzieś znikają – niesamowita sprawa.

Moje dodatkowe ulubione aktywności to:

Lubię takie aktywności, które można połączyć z załatwianiem codziennych spraw – rower albo energetyczne spacery. Bardzo lubię też pływać, choć to już traktuję typowo relaksacyjnie i raczej się pluskam niż biję rekordy na 50 metrów 🙂

Ćwiczę od:

Niecały rok.

Moje rady dla osób, które chcą być aktywne:

Szukajcie takich typów aktywności, które sprawiają Wam przyjemność. Nie ma sensu zwracać uwagi na to, co akurat jest modne albo odmawiać sobie jakichś zajęć dlatego, że budzą lęk. Działajcie w swoim tempie i – jeśli do tej pory wcale nie ćwiczyliście – nie narzucajcie sobie od razu codziennych treningów. Lepiej ćwiczyć raz na tydzień przez pół godziny, niż codziennie się zmuszać i odpaść po kilku dniach. Jeśli przyzwyczaicie się do takiego łagodnego, ale regularnego wysiłku, po krótkim czasie sami poczujecie, że macie ochotę zwiększyć dawkę. No i najważniejsze – nie zniechęcajcie się, jeśli na początku coś nie wychodzi wam tak dobrze, jak powinno. Lepiej zrobić mniej, wolniej i z mniejszą gracją niż nie zrobić tego wcale. Wprawa na pewno przyjdzie z czasem.

Kilka słów od Matyldy:

Jestem żywym przykładem na to, że można polubić i wkręcić się w sport, nawet jeśli podstawówkowy WF był dla ciebie koszmarem i przez wiele lat myślałeś, że nie nadajesz się do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Z dziewczyny, która jeszcze kilka lat temu paliła paczkę papierosów dziennie, nie umiała wejść po schodach na drugie piętro bez zadyszki, a jej najczęstszym dwudaniowym obiadem było połączenie „Coca Cola + Snickers”, zmieniłam się w osobę, która teraz praktycznie nie ma ochoty na fast food i której trudno wytrzymać kilka dni bez ćwiczeń. Jak to się stało? Prawda jest taka, że zdrowy i aktywny styl życia jest po prostu przyjemniejszy i kto raz się do niego przyzwyczai, raczej nie wróci do starych nawyków. Ja w każdym razie w ogóle za nimi nie tęsknię 🙂

Matyldzie bardzo dziękuję za gościnną wypowiedź. Jak widzicie nawet ktoś, kto wcześniej miał mocną awersję do sportu może się z nim zaprzyjaźnić 🙂 Koniecznie zajrzyjcie na jej bloga www.calm-station.pl.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *