I znów wracamy to pewnej blogowej tradycji. Przyszedł ostatnio dzień stycznia, a więc najwyższa pora podsumować ostatnie 31 dni 🙂
Jedną z największych zmian jest to, że Młody poszedł do przedszkola. Chciałabym tylko zapytać, kiedy to tak szybko minęło, że moje maleństwo już jest pełnoprawnym przedszkolakiem? 😉 O tym, dlaczego zaczął chodzić w styczniu, napisałam osobny post, ale znajdziecie w nim coś więcej niż tylko to wytłumaczenie 🙂 W weekendy i wolne popołudnia staramy się spędzać z dzieckiem czas jak najfajniej i korzystać ze śniegu (pod warunkiem, że smog nie przekracza drastycznie norm). Dlatego wizyta w Łazienkach Królewskich była dla naszej trójki wielką frajdą. Już dawno nie rzucaliśmy się z mężem śnieżkami 😉
Zmiana nastąpiła też w kwestii bloga, a mianowicie: blog znów żyje! 🙂 Mamuśka odzyskała trochę siły, zrelaksowała się i ze zdwojoną energią powróciła do regularnego publikowania. Oprócz podlinkowanego już wpisu mogliście też przeczytać:
Co się jeszcze zmieniło w styczniu? Wróciłam do regularnej aktywności fizycznej i do własnych treningów. Muszę przyznać, że chodzenie na zajęcia jako klient jest ciekawym doświadczeniem. O swoich odczuciach dużo mówiłam na Instagramie, ale dla tych co nie mają ten aplikacji – lub nie słyszeli pogawędki – krótkie streszczenie (przy okazji zachęcam do obserwowania mnie):
Jako instruktor z zawodu zupełnie inaczej podchodzę do zajęć grupowych, gdy sama się na nie udaję. Nie jestem absolutnie obiektywna w tym temacie, ponieważ mam pewne standardy, które sama stosuje i których oczekuję od innych prowadzących. Z drugiej strony wiem, że nie tylko dla mnie są te zajęcia, więc mają one odpowiadać też innym osobom. Z innej z kolei strony więcej spoglądam na innych uczestników, ale patrzę na nich tak, jakbym to ja prowadziła te zajęcia. Czasem mam ochotę podejść do kogoś i poprawić technikę, aby dane ćwiczenie w końcu było poprawnie wykonane 😉 Cały czas staram sobie przypominać o tym, że jestem tam po to, aby samej się zrelaksować i odprężyć, i że nie muszę tak czujnie patrzeć na inne osoby.
Moje wizyty w klubie to jednak przede wszystkim sprawdzenie swoich aktualnych możliwości i powrót do formy. Staram się słuchać własnego ciała i nie forsować się. Z każdym kolejnym treningiem jest coraz lepiej i jestem zadowolona z tego. Nie jest łatwo powrócić po takiej przerwie, ale jest łatwiej wskoczyć na wyższe poziomy treningu.
Miałam też okazję być w ścisłym centrum Warszawy. Wiem, brzmi dosyć paradoksalnie jak na osobę, która się w tym mieście urodziła i nigdy się z niego nie wyprowadzała. Ale prawda jest taka, że mając wszystko w swojej dzielnicy, coraz rzadziej mam potrzebę wybrania się do centrum. Tym razem jednak miałam do odwiedzenia lekarza, a poza tym wybierałam się po książkę do mojego ulubionego teatru, dlatego zdjęcia musiały być 😉
Powoli też szykuję się do powrotu do pracy typowo biurowej czyli copywritingu i prowadzenia firmy. Po dłuższej przerwie muszę na nowo wdrożyć się w rytm pracy, a uwierzcie mi, że nie jest łatwo, jeśli przez ostatnie miesiąca zastanawialiście się przede wszystkim na który plac zabaw zabrać dziecko czy też może zacząć dzień od zabawy klockami 😉 Ach te problemy pierwszego świata 😉
Coraz większymi krokami zbliżamy się też do zakończenia urządzania mieszkania. W tym miesiącu doczekaliśmy się w końcu drzwi (chociaż i tak dwie pary poszły do reklamacji) i tak długo oczekiwanej szafy 🙂 Pozostaje nam czekać na montaż drzwi z reklamacji i reszty list przypodłogowych. Wtedy już oficjalnie proces wykończenia mieszkania zostanie zamknięty. Jak wszystko będzie gotowe opiszę wam potknięcia i niedociągnięcia, z którymi się spotkaliśmy. Po prostu przedstawię wam wpadki z „placu budowy” 😉
Plany na luty? Staram się nie przywiązywać do wszystkiego, ponieważ już dwa razy w tym miesiącu wszystko co zaplanowałam musiałam odwoływać ze względu na przeziębienie Młodego. Na pewno dalej będę szlifować swoją formę i pisać więcej na bloga. Mam nadzieję, że przygotuje też wszystko co niezbędne do wznowienia działalności. Co potem? Czas pokaże 🙂
A jak wam minął styczeń? Jakieś nowości, postępy?