W zeszłym roku powróciłam do tradycji podsumowań miesiąca. No to kontynuuje tą tradycję i w tym roku. Zapraszam na pierwszy z 12 🙂

 

Kiedy wiele osób cieszyło się z odejścia roku 2016, mi było trochę smutno, bo jak już pisałam w podsumowaniu roku, był on dla mnie tak wyjątkowy, że żaden inny go nie przebije. Wiedziałam też o tym, że rok 2017 nie będzie już aż tak wyjątkowy. I w sumie muszę przyznać, że zaczął się dla mnie tak kiepsko, że już na dzień dobry miałam go dość.

Pierwszy dzień roku, jak każdy 1 stycznia, jest dosyć leniwy. Ale dla mnie nie odróżniał się on zbytnio od poprzednich dni. Cóż, to pewnie przez pewnego malucha, który nie wie jeszcze co to sylwester, a co za tym idzie nie imprezuje tego dnia, a następnego wstaje według codziennego rytuału 😉 Nie oznacza to jednak, że był on kiepski. To był naprawdę spokojny dzień. Taki rodzinny, bez pośpiechu. Po prostu fajny.

Kolejne 3 dni każdego dnia przynosiły mi małe rozczarowanie pod względem zawodowym i pod względem przypomnienia pewnych nieprzyjemnych wydarzeń z przeszłości. Jednak musiałam się skupić na pracy, ponieważ w tym roku wchodzę na wysoki ZUS. Niestety te złe newsy to były zawieszone godziny zajęć, a co za tym idzie, mniej pieniędzy na koncie. Trzeba było pomyśleć o alternatywnym źródle dochodu. Dlatego moja styczniowa działalność skupiła się na kontynuowaniu, a w zasadzie wznowieniu pewnych planów, które zaczęłam robić kiedyś, ale zabrakło mi na nie czasu. Postanowiłam też bardziej zająć się blogiem. Chciałabym publikować dla was więcej, ale nie wiem, czy starczy mi na to czasu. Cóż, to takie styczniowe postanowienie i tak naprawdę zobaczymy, co czas pokaże.

Wspomniane już zawieszone godziny zajęć sprawiły, że poczułam się po prostu bezrobotna. Niby miałam co robić, ale jeżdżąc na zajęcia łączyłam pracę z możliwością urozmaicenia dziecku dnia. W końcu miało kontakt z rówieśnikami, bawiło się z nimi, a ja nie musiałam martwić się o to, że cały dzień siedzimy w domu i ciągle robimy to samo (spacery odpadły przez alert smogowy :/). Niestety, przy 10 miesięcznym dziecku próba zrobienia czegokolwiek, kończyła się klapą. Musiałam czekać na wieczory, żeby usiąść przed komputerem i popracować, a czasem brakowało już na nią siły.

Poza tym brak pracy spowodował u mnie spadek motywacji względem treningów. Nie mam już karty fit profit, gdyż najzwyczajniej w świecie brakowało mi wcześniej czasu na to, żeby pójść na siłownię czy fitness. Jak na złość, gdy z niej zrezygnowałam, czas się znalazł. Dopiero w drugim tygodniu stycznia odbyłam pierwszy, swój trening. Któregoś wieczora po prostu stwierdziłam, że przecież mam nowy nabytek w postaci treningów Ani Lewandowskiej 15/7, więc 15 minut mogę znaleźć. Ostatecznie skończyło się na godzinnym treningu, a motywacja wróciła 🙂

Wróciła też motywacja do zdrowego odżywiania. Przyznaję bez bicia, że okres świąteczno-noworoczny był jednym wielkim cheat day! Powrót do zdrowych, zbilansowanych, regularnych posiłków od razu przyniósł poprawę samopoczucia i wiedziałam, że cheat był zdecydowanie za długi. Poza tym uzależniłam się… od SMOOTHIE! A to wszystko dzięki prezentowi od męża (dziękuję kochanie :*) w postaci blendera, który zupełnie przypadkowo udało nam się upolować w lidlu 🙂 Teraz każdego dnia pijam smoothie. I pomyśleć, że jeden mały sprzęt kuchenny może sprawić tyle radości 😉

Generalnie w tym miesiącu nie działo się zbyt wiele. Głównie siedziałam w domu i gdy tylko mogłam to pracowałam. W pewnym momencie złapała mnie taka wena na pisanie, że moje ręce nie nadążały z zapisywaniem pomysłów z głowy 😉

A tak poza tym to w styczniu ukazał się post, w którym zdradzam wam kilka sekretów, jak wytrwać przy noworocznych postanowieniach. Rozpoczęłam też nową serię, którą planuje kontynuować, przez cały rok. W ramach serii fitstagram będę wam przybliżać co miesiąc jedną osobę, którą warto obserwować na instagramie. Wspomniany wcześniej brak motywacji skłonił mnie do zachęcenia was do wyluzowania. Poza tym pokazałam wam też, że trening z kettlami wcale nie musi być trudny 🙂 A w ramach serii materiałów do pobrania pojawiły się tym razem tabele pomocnicze.

Jak tylko mogłam starałam się regularnie publikować filmiki na moim youtubowym kanale. Jeśli jeszcze nie dodaliście go do subskrybowanych…to na co czekacie? 🙂

I kończąc: pierwszy miesiąc nowego roku za nami. W sumie szybko minął. Trochę nudnawo, ale w sumie szybko. A wam? Dobrze rozpoczęliście rok 2017?

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *