Jeśli wydaje ci się, że znów nie chciało mi się pisać, to jesteś w błędzie! Sorry, że Ci to mówię, ale sprawa jest bardziej przyziemna: padła mi strona. A w międzyczasie wydarzyło się też kilka innych ciekawych rzeczy…

Był sobie luty…

…i teoretycznie sezon grypowy. Ale Młody przez 2 tygodnie miał tylko suchy kaszel. Nic innego mu się nie działo. Żadne leki nie pomagały. W końcu samo przeszło. Ale przeszło na mnie i już tak fajnie nie było. Gorączka (bardzo wysoka, a ja od wielu lat już nie gorączkuję), bóle mięśni, stawów, suchy kaszel, duszności. Jeszcze nigdy tak ciężko nie chorowałam jak ostatnim razem. Brzmi znajomo? Potem padło na męża. On całe szczęście łagodniej niż ja to przeszedł, ale jednak też. I jak się w lutym zaczęło, tak mąż po zwolnieniu lekarskim zdążył na jeden dzień pójść do pracy, bo ogłosili u niego w firmie telepracę, a w naszym kraju kwarantannę narodową. I tak siedzimy po dziś dzień w domu. Tak, dobrze czytasz: podejrzewaliśmy u siebie koronawirusa! Teoretycznie wtedy jeszcze go nie było w Polsce, ale to dziwne, że wszystkie objawy mi się zgadzały, a grypa się u żadnego z nas nie potwierdziła. Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale za jakiś czas wybiorę się na badania na przeciwciała. Jestem po prostu ciekawa. W razie czego łatwiej przeżyłam covid-19, bo nie byłam go świadoma 😉

No dobra, ale zostawmy koronę już w spokoju. Albo niech ona nas zostawi. Zgodzicie się ze mną jednak, że nie da się koło tego tematu przejść obojętnie.

Praca, dom i trudne tematy

Jest to bardzo dziwny czas, z którego powoli zaczynamy wychodzić. Ale jednak dużo osób nadal ma obawy. Też do nich należę, dlatego moje dziecko pewnie jeszcze w czerwcu nie pójdzie do przedszkola. Ktoś mi zaraz napisze, że panikuję, że gospodarka itd., ale hej, pamiętaj, że ja też należę do grupy zawodowej, która jako jedna z pierwszych również została wyłączona z pracy. Włosy (chociaż pokracznie) pofarbowałam sobie sama i na razie przy tym zostanę. Nie czuję potrzeby, żeby od razu rzucać się na salony kosmetyczne i wyczekiwać na wizytę u fryzjera jak na jedyne święto w roku.

Jeśli zaś chodzi o moją pracę. Całe szczęście miałam możliwość, żeby chociaż jej część przenieść do internetu i po prostu zaczęłam prowadzić zajęcia on-line. Na początku były to zajęcia darmowe, żeby dać się ludziom poznać (mam na myśli tych, którzy mnie nie znali, nie chodzili do mnie na zajęcia), ale później zmieniłam to na zajęcia karnetowe, które chociaż w minimalny sposób pozwoliły mi na jakikolwiek dochód. Zwolnienie z zus-u i postojowe też ratuje tyłek 😉 Zrobiłam też krok, na który nie mogłam się wcześniej zdecydować i zainwestowałam w lepszy sprzęt: zakupiłam lepszą kamerkę internetową, mikroport oraz softboxa, aby jakość transmisji była jak najlepsza.

Doskonale rozumiem, że są osoby, które w żaden sposób nie mogły przenieść swojej pracy do wirtualnego świata, ale sądzę też, że narzekanie tych, którzy mogli to zrobić, że nic nie da się zrobić, tylko wzmacnia negatywną energię. A tej nam teraz nie trzeba. Czy wiesz że, niektóre dekoratorki ślubne organizowały warsztaty i uczyły ludzi dekorowania? Niektóre florystki również znalazły sposób na pracę on-line i wysyłały chętnym kosze z materiałami, a następnie łączyły się z klientami i uczyły je układania bukietów kwiatowych.

Życie w pandemii i jego dobre strony

W pewien sposób kwarantanna miała też swoje plusy. Co prawda u nas nie było co chwila wielkich porządków, ale przemeblowanie już tak 😉 Na pewno mniej jedzenia się marnuje, bo chęć robienia jak najrzadziej zakupów sprawiła, że wymyślałam dania z resztek 😉 Minus? Przytyłam 🙁 Brak wychodzenia z domu, brak zajęć, nie liczenie kalorii (czasem też ich zbyt duża podaż) zaowocowały tym, czego chciałam najmniej 😉 Ale wierzę, że to się zmieni, jak tylko wróci wszystko do normy 🙂

Doceniłam też drobnostki, takie jak posiadanie balkonu czy działki, na które mogłam uciec w chwilach kryzysowych 😉

Dużo zmieniło się w rozwoju Młodego – wystrzelił jak z armaty i tyle ile pod względem psychologii się u niego zmieniło, to nie pamiętam kiedy ostatnim razem był taki skok. Jestem nim zachwycona <3 Moja matczyna miłość eksplodowała, chociaż i tak są dni, że mam ochotę wystrzelić go w kosmos 😉 Odkąd Młody chodzi do przedszkola bardzo doceniam pracę przedszkolanek, ale teraz doceniłam jeszcze bardziej. Co ciekawe, wśród jednej z nich znalazłam wzór godny naśladowania. To, jak wspaniale przygotowuje dla dzieciaków zajęcia on-line, ile ma pasji – widać że lubi swoją pracę. Stwierdziłam wtedy, że to właśnie takie osoby, które teoretycznie nie robią nic wyjątkowego, powinny być wzorem dla nas – większym niż laski z instagrama, które tylko dziubki wystawiają do zdjęcia 😉

Tryb on-line włączony!

Jeśli chodzi o moją pracę z blogiem, to większość czasu zajęło mi naprawianie strony i szukanie specjalisty, który naprawi to, co się zepsuło. A teraz dobra rada dla wszystkich: jeśli jesteś freelancerem, który odpowiada na zgłoszenie, to czekaj cierpliwie na odpowiedź , a nie bombarduj zleceniodawcy setkami wiadomości czy już masz się zabierać do pracy, jeśli nikt nie potwierdził zainteresowania twoją osobą. Do tego nie pisz na wszystkie możliwe adresy meilowe, nie zaczynaj obserwować na social mediach i nie lajkuj wszystkich zdjęć, bo w ten sposób tylko odstraszasz zleceniodawcę, a nie zyskujesz jego przychylność. Nie obrażaj też zleceniodawcy, ani konkurencji, bo się ciebie nie wybrało. Wiem, życie w pandemii z obawą o przyszłość nie jest łatwe, ale są pewne granice. Dalej nie zamierzam komentować.

Część czasu poświęciłam na rozwój osobisty i zawodowy. Brałam ( i nadal biorę ) udział w różnego rodzaju webinariach oraz szkoleniach. Nie tylko tych darmowych. Dużo szkoleń przeniosło się do wirtualnego świata i mam wrażenie, że dużo z nich też zostanie w tej formie. Uważam, że pod tym względem trochę się zmieni. Jestem też ciekawa, czy część biznesów przeniesie się on-line już na stałe. A ty co o tym sądzisz?

Bywały i bywają trudne chwile, ale tak też było przed pandemią. Jest jak jest i musimy to przyjąć na klatę. Jeszcze będzie dobrze. Wszystko wróci do normy i każdy kto będzie chciał wyściska się z tymi, za którymi tęsknił.

A my spotkamy się na sali fitness, wspólnie poćwiczymy i wszystko będzie tak, jak było 🙂

Daj znać, jak ty sobie radzisz z pandemią i co u ciebie się zmieniło 🙂 Jestem bardzo ciekawa 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *